wtorek, 26 maja 2015

Waga podejście II

 Zabawa z wagą zaczęła się już daaaawno temu, chyba zaczęła się na hustawce, a później... później była nasza waga DIY z wieszaka i całkowicie bezkosztowymi odważnikami... (Jak zrobić wagę i odważniki) Później temat sie wysycił by tej wiosny powrócić w wykonaniu Szarańcza przy okazji codziennego wieczornego ważenia. Nadszedł wreszcie czas na "prawdziwą" wagę :)


Waga ma zdejmowane szalki w których można ważyć zarówno materiały sypkie jak i płynne. W szalce jest dziubek ułatwiajacy wylewanie/ wysypywanie materiału. Ma też podziałkę dzięki której można sprawdzić co jest cięższe 100ml ryżu czy 100ml wody. Nie testowałam jeszcze opcji z płynami- czekam na poprawę pogody.

Zestaw przypadł bardzo do gustu testującej brygadzie w wieku od 18 miesięy po 6 lat. Każdy bawił się na swój sposób.


 A wieczorem przyszedł czas na dorosłe testy, czyli sprawdezenie czy cokolwiek to warte ;) I tak za pomocą elektronicznej wagi, soli i odważników sprawdziłam czy waga z Kabum ma duży błąd ważenia.




Taki oto zestaw czeka przygotowany już na Dzień Dziecka, jestem ciekawa jak dużym zainteresowaniem będzie się cieszył u nas w domu. Ja cieszę się, że nie kupiłam wagi z Goki która mimo, że piękna i z ciężarkami kosztuje obecnie ponad 200zł, a ta waga mam (nadzieje) będzie nas wspaniale bawić i nie gorzej edukować.

Wagę można kupić w dziale pomoce montessori- pomoce edukacyjne w Kabum
Prawdziwe ciężarki można kupić za grosze na allegro lub targach staroci.

A Wy, Drodzy Czytelnicy, jakie niespodzianki szykujecie z okazji Dnia Dziecka?

wtorek, 19 maja 2015

Zamiast szlaczków. Przygody z książką II

                                                       Kolejny wpis z cyklu: 


 
Troszkę spóźniony (środy mi się pomerdały ;) ) Autorką projektu jest Justyna z bloga Dzika Jabłoń.
 
LABIRYNTY NIE Z TEJ ZIEMI 
Thomas Flintham
 
Nasza dzisiejsza prpopozycja w kontekście nabywania umiejętności szkolnych. Czyli co (jeszcze) można zrobić jeśli dziecko szlaczków nie trawi, a nad motoryką musi pracować.  
 
 
 
 
Chyba każde dziecko w wieku przedszkolnym fascynują labirynty. U nas też tak było, gdzieś w okolicach 4 urodzin kupiłam Tygrysowi tą książkę. Przypomniałam sobie o niej szukając inspiracji do ćwiczeń znienawidzonych szlaczków. Tak więc stara- nowa książka wyciągnięta z szafy stała się prawdziwym hitem ostatnich tygodni. Zalecieniem pani z zerówki* Tygrysa było ćwiczenie szlaczków. Jednak syn nie taki wyrywny do wypełniania stron szlaczkami, labirynty to co innego przecież :)
 
W książce na każdej stronie znajdziemy labirynt względnie kilka labiryntów w fajnej oprawie graficznej. Nie wiem co sprawia że ta książka wciąga dużo bardziej niż takie "zwykłe z kiosku" Mnie zachwyca grafika...
 
 
Jest historia dzielnego rycerza któremu trzeba pomóc uwolnić królestwo z rąk czarodzieja.





Historia jest wciągająca, ale w książce znajduje się jeszcze wiele innych labiryntów oderwanych tematycznie od rycerza





A oto wyższość edukacji domowej nad standardową nie dość, że szlaczków nie trzeba robić to jeszcze nie trzeba siedzieć w klasie ;)

__________
* pozostajemy w edukacji domowej jednak czasem widujemy panią z zerówki (2x w tym roku) i owa pani po pierwszym spotkaniu "nakazała" ćwiczyć szlaczki. No to ćwiczymy :P